Czy Polska wyśle wojsko na Ukrainę? Gra pozorów przed wyborami

 


Od kilku tygodni w przestrzeni publicznej narasta dyskusja na temat ewentualnego wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Choć przedstawiciele rządu Donalda Tuska oraz opozycja deklarują, że nie ma takiego planu, politycy ukraińscy zdają się mieć inne zdanie.

Mer Lwowa Andrij Sadowy wprost zasugerował, że obecne deklaracje Polski to jedynie strategia przed wyborami prezydenckimi, a po ich zakończeniu stanowisko Warszawy może diametralnie się zmienić. „Jestem przekonany, bo wtedy będzie inna rzeczywistość” – powiedział w rozmowie z RMF FM.


Polskie władze zaprzeczają. „Nie wyślemy wojska”

Premier Donald Tusk jasno zadeklarował, że Polska nie planuje wysyłania żołnierzy na Ukrainę. Podobne stanowisko wyraził minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, podkreślając, że rząd nie zamierza angażować polskiego wojska w żadną misję stabilizacyjną na terytorium Ukrainy.

– „Polska nie przewiduje wysłania żołnierzy na terytorium Ukrainy” – mówił premier Tusk przed szczytem w Paryżu.
– „Nie ma na dziś mowy o wysyłaniu jakichkolwiek polskich wojsk na Ukrainę” – powtarzał europoseł KO Borys Budka.
– „Nie planujemy wysyłać żołnierzy do udziału w ewentualnej misji stabilizacyjnej” – dodał wiceszef MON Paweł Bejda.

Podobne stanowisko zajęło Prawo i Sprawiedliwość, mimo że jeszcze na początku wojny Jarosław Kaczyński sugerował konieczność stworzenia międzynarodowej koalicji sił pokojowych.

Co ciekawe, mimo deklaracji rządzących, koalicja rządowa odrzuciła wniosek Konfederacji o przyjęcie uchwały Sejmu gwarantującej, że polskie wojsko nie zostanie wysłane na Ukrainę.


Ukraińcy: Polska zmieni zdanie po wyborach

Mer Lwowa Andrij Sadowy nie wierzy w zapewnienia polskich władz i przewiduje zmianę stanowiska po wyborach prezydenckich w maju 2025 roku.

– „Dzisiaj mamy jedną pozycję. Ale może po wyborach będzie inna, bo wiem, że zwracacie na to uwagę” – powiedział w RMF FM.

Na pytanie, czy liczy na zmianę podejścia Warszawy w kwestii wysyłania wojska, odpowiedział bez chwili zawahania: „Jestem przekonany”.

Jego słowa mogą sugerować, że na wysokich szczeblach władzy toczą się już zakulisowe rozmowy na temat potencjalnego zaangażowania militarnego Polski na Ukrainie.


Francja i Wielka Brytania naciskają

Choć Polska oficjalnie zaprzecza planom wysłania wojsk, w Europie coraz częściej mówi się o stworzeniu międzynarodowej misji stabilizacyjnej po zakończeniu wojny. Najgłośniej na ten temat wypowiadają się Francja i Wielka Brytania, które forsują pomysł wysłania na Ukrainę wielonarodowych sił pokojowych.

Nie jest tajemnicą, że w przypadku takiej operacji Polska byłaby jednym z głównych państw zmuszonych do udziału – zarówno ze względów geograficznych, jak i politycznych.


Czy Polska zostanie wciągnięta do wojny?

Nie sposób nie zauważyć, że Polska od początku wojny jest jednym z najbardziej aktywnych sojuszników Ukrainy, wspierając ją militarnie, finansowo i logistycznie. Wysłanie wojsk byłoby jednak krokiem bezprecedensowym, który oznaczałby bezpośrednie zaangażowanie w konflikt i mógłby skutkować militarną konfrontacją z Rosją.

Oficjalnie polskie władze zaprzeczają takiemu scenariuszowi, ale coraz częściej pojawiają się sygnały, że po wyborach polityczna rzeczywistość może ulec zmianie. Pytanie brzmi: czy Polacy są na to gotowi?

opr. SztInt

Komentarze